wtorek, 28 lutego 2012

Cześć.

Jeszcze całkiem niedawno narzekałam, że brak mi szkoły, mojej codzienności. Chyba wtedy musiałam się naprawdę źle czuć, bo już w pierwszej chwili, kiedy do niej wróciłam, przekonałam się, że w sumie nie miałam za czym tęsknić. Teraz, zamiast późnego wstawania, siedzenia w domu, ciągłego słuchania muzyki i popijania herbatki co godzinę, muszę podnieść z łóżka swój tylny aspekt osobowości już z rana, iść do szkoły, wracać do domu ze zmasakrowanym samopoczuciem i jeszcze (szczyt wszystkiego!) odrabiać pracę domową, w między czasie ucząc się na sprawdziany. I tak pięć razy w tygodniu!
"Do nauki jest stworzona szkoła, nie dom"- przepiękne zdanie. Szkoda, że nauczyciele nie chcą przyjąć tego do wiadomości. Nie wiem, może ich mózgi już się przeciążyły?
Ech... muszę iść do roboty. Chyba tylko ja mam w sobie tak mało mobilizacji... i tak wielkiego lenia.
Proszę życzyć mi powodzenia, przyda się.

2 komentarze: